Komentarze: 0
tak sobie ostatnio siedze i mysle , minelo juz 2 miesiace jak nie jestem z Z. a ciagle o nim mysle, probujemy przejsc na stope kumpelska , nawet ostatnio spotkalismy sie i jak zawsze poszli nasza ulubiona trasa na spacer, wyglupiali i zarytowali. swietnie spedzilam z nim czas a jednak cos nie gra.
moze to ze zdecydowal sie pojechac do warszawy bezemnie? z jednej strony chcialabym do niego wrocic, a z drugiej, nie moge nawet okreslic co nas tak naprawde laczylo, dzielily nas upodobania filmowe, moje zamilowanie do czytania przy jego 2 ksiazkach przeczytanych w calym 25 letnim zyciu, moze to ze 2 lata byl mlodszy, a w koncu nawe jego data urodzenia 28 kwietnia tak samo jak jego poprzednika przez ktorego wyplakalam zbyt wiele lez, tutaj wypilam tylko 0.5 nalewki truskawkowej(mowilam juz ze od ego czasu mam wstret do truskawek?)
chcial nie chcial w poniedzialek znowu sie z nim widze i juz mi sie geba smieje od ucha do ucha.
z drugiej strony jest M, ktos kto w moim zyciu juz sie kiedys pojawil, przewinal sie przez nie 2 razy, za pierwszym razem to byla jego wina , za drugim chyba tez bo pozwolil wypic mi za duzo, no i wygadalam sie ze w czasie w ktorym ponownie probowalismy sie zejsc ja bardzo dobrze sie bawilam, moze az za dobrze, ale wtedy ob byl na jednym koncu europy a ja na drugim. w kazdym badz razie od jakiegos czasu ponownie pojawia sie w moim zyciu, daje mi stabilizacje, moge porozmawiac z nim o ostatio przeczytanej ksiazce nawet mu ja dac bo sadze ze bedzie mu sie podobac. bez grozb, szantarzu i fochow pojdzie ze mna na komedie romantyczna do kina, a jednak cos nie gra, drazni mnie kiedy idac mnie przytula, probuje pocalowac, boje sie ze probuje potraktowac go jako odskocznie od Z.